Forum www.chataczarownic.fora.pl Strona Główna www.chataczarownic.fora.pl
życie po życiu, ezoteryka
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Moje Psyhodeliczne doświadczenia :)
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.chataczarownic.fora.pl Strona Główna -> Szamańskie doświadczenia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rocker
rada plemienia



Dołączył: 04 Kwi 2013
Posty: 287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Pią 14:33, 19 Kwi 2013    Temat postu: Moje Psyhodeliczne doświadczenia :)

2012-08-08
postanowiłem wszamać 2g Cubensis China (Magiczne Grzybki)..
To co przeżyłem to czego doświadczyłem przerosło moje najśmielsze przypuszczenia. Dosłowny szok.!
Zaczęło się od wędrówki do mojego wnętrza, do mojego ciała ogrom wzorów, fraktali, w prawdzie nie pamiętam już zbyt wiele, ale wiem że ta magiczna świadomość pokazała mi mnie i moje błędy, zobaczyłem że nie można uciekać przed własnymi aspektami, nie wolno z nimi wlaczyć, trzeba je poprostu zaakceptować i pokochać, zjednać się z nimi. Walka nie ma sensu, walka dodatkowo oddziela kolejne aspekty. Ziemia i ludzie na niej są chorzy.. wszystcy tutaj są chorzy..
Ten świat nie jest rzeczywistością, już wiem o czym mówili wielcy mędrcy, już wiem dlaczego ten świat to iluzja. Już wiem teraz że to wszystko co widzimy dostrzegamy zalezy tylko od nas. Nie ma żadnej rzeczywistości, nie ma jej.. Jest poprostu świadomość i ta świadomość tworzy z świadomości, wszystko jest świadome! Wszystko ma świadomość i wszystko powstaje z świadomości.
Nie ma rzeczywistości.. nie ma punktu odniesienia nie ma środka, nie ma początku ani końca, to jest niesamowite. Jest wszystko ale to wszystko zależy tylko od nas samych to wszystko co widzimi zależy od naszej percepcji.. NIesamowite.. NIesamowita potęga świadomości.. Niszy to cały ziemski system przekonań, wszystkie szkoły, religie wszystko tutaj jest przedstawione w sposób ziemski.. nieprawdziwy, dostosowany do naszej niskiej percepcji..
Cały wszechświat to jeden wielki fraktal, a fraktal to świadomość..
Wszystko jest fraktalem na poziomie mikroskopijnym oraz na poziomie makro. Wszędzie fraktale, świadomość.. Bóg jest wszędzie, bo jest świadomością/fraktalem a fraktal jest we wszystkim..
Jest to strasznie dziwne, niszczy to cały system przekonań, pokazuje to że nic nie jest trfałe wszystko się zmienia i wszystko zależy od naszej percepcji.. Już wiem co co chodzi często Roxi jak mówi że wszystko zależy od naszego postrzegania.
Dostroiłem się do najgłębszego molekularego/fraktalnego postrzegania w któym nie ma istot, tylko jest jedność, świadomość/fraktal.
Hmm co jeszcze odkryłem.. że kształt czaszki ma ogromny wpływ na kształt mózgu a to z kolei ma wpływ na percepcję świadomość itd.
Za pomocą myśli można zrobić wszystko, pomyślałem o rosnącym na parapecie tytoniu indiańskim, nie mineło 20 sekund, a czułem się to rośliną, czułem jej zapach, jej świadomość jej wibracje, poprostu byłem nią.
Hmm mogłem doświadczyć miłości,ale ją odrzuciłem, doszedłem do wniosku że miłość zniekształca percepcję, tak jakby ogłupia, nakłada filtr, zobaczyłęm potężne świadomości które mówiły że miłość ogłupia. Ale to moja wola czy chce miłości czy nie.
Wracając do życia na Ziemi widziałem ten wielki myślokształt który stworzyli ziemianie, jest taki potężny, niskowibracyjny że sami nie dalibyśmy rady żeby go przetopić, widziałem potężne byty które trzymią to wszystko bo jakby spadło to wszystko na Ziemie to nie było by tu już nic.. Ogromnie nam pomagają te wielkie fraktalne świadomosci.
Ciekawi mnie w jakim wymiarze byłem Wiem jedynie tyle że oglądąłem wszystko w wersji mikro, powiększenie postrzegania niczym mikroskop..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Altea
Gość






PostWysłany: Pią 14:56, 19 Kwi 2013    Temat postu:

super doświadczenie ...cieszę się,że są jeszcze na ziemi ludzie chcący doświadczać ....innych stanów świadomości i lekcji z nich płynących ...Smile
szczególnie,że te to lekcje nie szablonowe i bogate w odbiorze Wink
Powrót do góry
Rocker
rada plemienia



Dołączył: 04 Kwi 2013
Posty: 287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Sob 11:55, 20 Kwi 2013    Temat postu:

Smile

Hmm a ktoś z forum może miał przygode z Ayahuasca, DMT bądź LSD ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 13:15, 20 Kwi 2013    Temat postu:

Tak wszyscy mieliśmy doświadczenie. Wszyscy jesteśmy ćpunami. Wink
Powrót do góry
Rocker
rada plemienia



Dołączył: 04 Kwi 2013
Posty: 287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Sob 13:18, 20 Kwi 2013    Temat postu:

Tymi słowami powiedziałeś bardzo wiele na temat swojego szczelnie zamkniętego umysłu Smile.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 13:27, 20 Kwi 2013    Temat postu:

Zażyję grzybka czy bądź LSD i rozszczelni się tak samo jak Twój. Pytanie tylko brzmi, czy ja tego chcę? Smile
Powrót do góry
Rocker
rada plemienia



Dołączył: 04 Kwi 2013
Posty: 287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Sob 13:35, 20 Kwi 2013    Temat postu:

Doedukuj się na temat psychodelików, a potem zapraszam do rozmowy Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 13:47, 20 Kwi 2013    Temat postu:

Dziękuję za taką edukację. Rozmowa o braniu jest dla mnie stratą czasu. To samo można osiągnąć bez dopalaczy, czy prochów innej maści. I tu jest wskazana edukacja, jak to robić by sobie nie zaszkodzić. Very Happy
Powrót do góry
NianiaOgg
szeptucha ADMIN



Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 5860
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 14:09, 20 Kwi 2013    Temat postu:

Rocker nie mam doświadczeń z żadną z tych substancji to raczej nie podyskutuję, ale znalazłam coś ciekawego na temat ayahuaski:
Ayahuasca (czytaj: "ajałaska") rośnie w dżungli w dorzeczu Amazonki; jest lianą, a jej nazwa w peruwiańskim języku keczua znaczy: "pnącze duchów". Ayahuasca, a ściślej wywar z tej rośliny, jest podstawowym (jeśli tak można powiedzieć) "narzędziem" w rękach curanderos , czyli tubylczych szamanów-uzdrowicieli, jakich spotyka się w lesistych prowincjach Kolumbii, Ekwadoru i Peru. Ale wszelkie wiadomości o ayahuasce należy rozpocząć od informacji, iż jest to jeden z najsilniejszych spośród znanych środków zmieniających świadomość. Podręczniki toksykologii zaliczają "pnącze duchów" do halucynogenów - i rzeczywiście, ludzie, którzy mieli do
czynienia z tą rośliną, opisują niewiarygodne wizje, jakich doświadczali pod jej wpływem.
Lecz kto sprowadza działanie ayahuaski tylko do halucynacji, ten upraszcza całe to zjawisko. Ayahuasca w
rzeczywistości jest środkiem, który uruchamia w człowieku jego uśpione moce i pozwala czynić rzeczy, które zwykle bywają nazywane cudami. Godnego zaufania curandero – znawcy ayahuaski - nie jest wcale łatwo naleźć. W ostatnim dziesięcioleciu, odkąd ayahuasca stała się sławna w Ameryce Północnej i w Europie, nad Amazonka namnożyło się domorosłych, rzekomych znawców tego ziela, którzy chętnie i za odpowiednią opłatą, upijają spragnionych sensacji białych turystów rozmaitymi dżunglowymi preparatami. Prawdziwi curanderos czy też ayahuasqueros nie afiszują się swoją wiedzą. Za to są cenieni przez rdzennych mieszkańców Iquitos i innych miast w dorzeczu Amazonki, bowiem ci przychodzą do nich - do szamanów-znachorów - kiedy już zawodzi oficjalna medycyna. Curanderos, których siły wspomaga ayahuasca, są ostatnią deską ratunku w przypadkach beznadziejnych.
Dżungle nad Amazonką, ze swoim wilgotnym i gorącym klimatem, są siedliskiem wielu chorób, w tym takich,
które słabo do tej pory poznała zachodnia medycyna. Do bakterii i wirusów dołączają się pasożytnicze robaki, kłujące owady, choroby odzwierzęce. A jednak, w tej tropikalnej cieplarni ludzie żyją i żyli od tysiącleci, i nauczyli się radzić sobie z chorobami, wobec których bezsilne bywają współczesne zachodnie laboratoria. Swój udział w tym dziele uzdrawiania ma właśnie ayahuasca. Ayahuasca była bowiem od wieków nauczycielem tubylczych, indiańskich lekarzy, ich przewodnikiem po leczniczych właściwościach roślin amazońskiej dżungli,
źródłem wiedzy o możliwościach przeżycia w jej gęstwinach. Jak to jest możliwe? Zamiast długich wyjaśnień,
spróbujmy sobie wyobrazić typowe użycie ayahuaski. Oto do szamana-curandero przybywa pacjent, cierpiący na owrzodzenie, gorączkę lub puchnięcie jakichś części ciała. Jest ranek; szaman, przyjrzawszy się przybyszowi, zgadza się na przeprowadzenie zabiegów, które będą miały miejsce najbliższej nocy. Czas płynie "indiańskim rytmem" - wszyscy mają go dużo, nikt się nie śpieszy. Curandero idzie do lasu, gdzie wycina odpowiednią ilość magicznego pnącza, oraz liście innych roślin, będące koniecznymi dodatkami do wywaru. Następnie tnie pędy ayahuaski na kawałki i uciera w moździeżu, po czym gotuje, z dużą ilością wody, aż wywar odpowiednio zgęstnieje. Cała operacja gotowania ayahuaski trwa około ośmiu godzin. Curanderos zwykle mają osobne chatki w głębi lasu, gdzie leczniczy ceremoniał może się odbyć w spokoju, z dala od gwaru wioski. W takiej chatce - a może świątyni? - zjawia się o zmierzchu wraz ze swoim pacjentem, czasem z uczniami.
Ayahuasca jest środkiem tyleż potężnym, co niebezpiecznym. Jej zażywanie jest ujęte w karby ścisłego ceremoniału, i może się odbywać tylko pod kierownictwem kogoś, kto przeszedł konieczne szczeble szamańskiego wtajemniczenia. Nieodpowiedzialni tubylcy, którzy serwują wywar turystom za pieniądze, narażają ich na poważne niebezpieczeństwa. Jakie to mogą być niebezpieczeństwa? Nie chodzi wcale o jakiś bezpośredni uszczerbek na zdrowiu. Ayahuasca nie uzależnia, jak robi to tytoń, kokaina czy produkty maku. Nie jest toksyczna, i nie słychać o nikim, kto by się nią śmiertelnie zatruł. Niebezpieczeństwo polega na tym, że niewtajemniczony, który poddaje się jej działaniu, wystawia się na groźbę popadnięcia w obłęd. Tyle, że curanderos nie mówią o obłędzie. Według ich pojęć, niebezpieczeństwo związane z ayahuaską polega na tym, iż miejsca, gdzie się zażywa ów środek, i ludzie, którzy się poddają jego działaniu, jak magnes przyciągają duchy. Są wśród nich duchy dobre, te które przychodzą pomagać w leczeniu i prowadzić terapeutę, ale również wraz z nimi przybywają z tropikalnego lasu demony ciemne i szkodliwe, a wśród nich astralne sobowtóry i dusze zmarłych brujos (czytaj: "bruchos") - złych czarowników, którzy ze szkodzenia innym uczynili swój sens istnienia. Doświadczeni curanderos mają jednak przeciw tym ciemnym siłom skuteczne środki zaradcze: aby utrzymać demony w ryzach stosują okadzanie tytoniem, szeleszczenie wachlarzami z liści, a przede wszystkim nucą icaros - magiczne pieśni, które służą koncentracji śpiewającego, a zarazem trzymają zdala złe duchy. Każdy curandero ma swoje własne pieśni icaro - których uczy się wprost od ayahuaski, kiedy jest oświecony jej wpływem. A więc curandero zaczyna swoją ceremonię, w której zapala się świece lub karbidowe lampy, nuci pieśni icaro, okadza wszystkich obecnych tytoniowym dymem, a wachlarze z liści służą do kierowania go na ciała uczestników. Kiedy ayahuasca zacznie działać, wachlarze te będą wysyłały w przestrzeń świetliste nici...
Wywar z ayahuaski pije się. Zazwyczaj wcześniej należy pościć - przynajmniej od rana. Sami szamani podczas swojego treningu miesiącami stosują specjalną dietę: spożywają tylko ryż i pataty - plus rośliny, których działanie wypróbowują na sobie. Napój z "liany duchów" jest odrażający w smaku, i chyba nikt spośród biorących go nie uniknął ataku gwałtownych wymiotów. Ale i do tego specyfiku organizm się w
końcu przyzwyczaja... Po mniej więcej pół godzinie świat zaczyna się zmieniać. Czarna jak węgiel nocna dżungla ożywa, zapełnia się światłami i kolorowymi wzorami. Drzewa i krzewy zamieniają się w świetliste postaci podobne do ludzi. Słyszysz głosy, przemawiające do ciebie po imieniu. Jeżeli stracisz na moment uwagę, możesz poczuć, że szybujesz w powietrzu, albo że twoja świadomość "przesiadła" się do ciała owada lub kolibra, i ulatuje gdzieś ku koronom drzew.
Typowe ayahuaskowe wizje roją się od zwierząt, wśród których najwięcej jest ogromnych węży-dusicieli i jaguarów. Wielkie, drapieżne koty otwierają paszcze, prezentują zęby i wnętrze gardła; są o centymetry od twarzy patrzącego, który widzi wszystkie szczegóły ich anatomii. W relacjach z ayahuaski spotyka się jeszcze
dziwniejsze doświadczenia: zdarza się bowiem, że człowiek, który zażył ten środek, utożsami się ze zwierzęciem. Widzi na przykład świat oczyma węża, i czuje własne mięśnie gardła, jak przełykają żywą żabę...
Każdy z tych, którzy tego doświadczyli, najżywiej wspomina swoje pierwsze "wzięcie" magicznego napoju.
Michael Harner, amerykański antropolog, ujrzał mitologiczne sceny, w których ciemne stwory podobne zarazem do węża i do nietoperza twierdziły, iż są "panami świata" i stwórcami życia na Ziemi. Stary indiański szaman z plemienia Conibo, któremu Harner opowiadał swoje przeżycia, powiedział: "Nie przejmuj się tym. One zawsze, każdemu to opowiadają. Ale są tylko Panami Ciemności Zewnętrznej..."
Inny badacz tajemnic Amazonii, Alan Shoemaker, w swojej pierwszej wizji ujrzał, jak drzewa zmieniają się w świetlistych ludzi ubranych w dziwaczne szaty. Nie widział takich nigdy – a po paru miesiącach zobaczył, tym razem naprawdę, w pewnym muzeum, i okazało się, że były to stroje inkaskich kapłanów.
Agustin Rivas-Vasques, dziś jeden z najsławniejszych curanderos, na początku swoich doświadczeń nie budził
się całkiem z ayahuaskowego stanu, i kiedy już za dnia wracał do swego domu, na cmentarzu widział tłumy zmarłych. Zaś Peter Gorman doświadczył na początku całkowitej przemiany w węża. Innym typowym tematem ayahuaskowych doświadczeń jest... umieranie. Nie jest to oczywiście śmierć prawdziwa; jak wspomniano, od "pnącza duchów" się nie umiera, za to środek ów wyświetla człowiekowi nieprzeparte wrażenie umierania.
Agustin Rivas-Vasques wspomina o mnóstwie ludzi, którzy po pierwszym hauście wywaru prosili go o ratunek, o odtrutkę, gdyż byli przeświadczeni, że to śmierć... Zresztą curanderos są przekonani, że świat, w który prowadza ayahuasca, jest tym samym "tamtym światem", do którego odchodzą umarli. Stąd też się wzięła nazwa tej rośliny, która może też być rozumiana jako "pnącze nieboszczyków". Jednakże wszystkie te wizje i halucynacje, cały ów "inny świat", w którym zawieszony zostaje upływ czasu i prawa fizyki, to tylko błyskotliwa powierzchnia zjawiska. Prawdziwa wartość ayahuaski polega na czymś innym, a wizje to tylko efekty uboczne. Przecież curandero znaczy po hiszpańsku "uzdrowiciel", a prawdziwa wartość ayahuaski polega
na leczeniu. Otóż wywar z "pnącza duchów" jest takim dziwnym lekarstwem , które zażywa nie tyle chory, co...
lekarz. Szamani przy pomocy tego ziela wprowadzają się w odmienny stan świadomości, a by widzieć choroby, aby je diagnozować, odkrywać ich przyczyny i wynajdywać środki zaradcze. Alan Shoemaker wspomina, że kiedy został zapytany przez swojego mistrza Don Ramona o przyczyny choroby pewnej pacjentki, miał wrażenie, iż to nie on sam wypowiada słowa, lecz jakaś niewiadoma siła, która nie była nim, recytuje jego ustami pełną diagnozę: przyczyny choroby, oraz sposób leczenia. Nie miał wątpliwości, że to przemawia przez niego duch ayahuaski. Dodajmy, że przepisana w ten sposób kuracja okazała się w pełni skuteczna.
Ten sam uczeń szamana, Shoemaker, wyleczył swoją matkę z zaawansowanego stadium raka wątroby. "Wieczorem, podczas sesji ayahuaski, wyraźnie zobaczyłem moją matkę, jak bierze lekarstwo obniżające poziom cholesterolu. Wiedziałem, że to lekarstwo stało się przyczyna jej raka. Następnie zobaczyłem butelkę z wypisanymi nazwami pewnych roślin rosnących w tutejszej dżungli; były to lekarstwa na jej chorobę. Wiedziałem też , że należy sporządzić wodny wyciąg z tych ziół – nie alkoholowy, gdyż alkohol zniszczyłby jej wątrobę."
Shoemaker podawał swojej matce owe zioła, które ujrzał w ayahuaskowej wizji. Lekarze twierdzili, że są one bez wartości. Jednak kiedy nadszedł dzień operacji, okazało się, że: "Chirurg który operował moją matkę, stwierdził, że nowotwór wątroby skurczył się do szczątkowych rozmiarów i cały był otorbiony." I tu nastąpiła typowa reakcja lekarza-naukowca, który jest świadkiem czegoś, co może być tylko wynikiem działania cudu - albo medycyny naturalnej: Lekarz przyznał mianowicie, że: "na pewno popełniono jakiś błąd podczas badań" - czyli - w jego mniemaniu - raka po prostu nigdy nie było...
Według Agostina Rivas-Vasques ayahuasca jest wielkim nauczycielem, który uczy ludzi żyć w zgodzie z innymi, z własną naturą i w harmonii ze światem przyrody. "Chciałbym" powiada, "zaprosić do swojego ośrodka prezydentów, przywódców partii i dowódców wojsk z całego świata. U mnie, pod wpływem
ayahuaski, wyzbyliby się lęku przed życiem, tego samego lęku, który każe im się zbroić i szykować do walki. Ayahuasca mogłaby zaprowadzić pokój na ziemi."
Czy tylko ayahuasca?
Ayahuasca, występująca w Amazonii, jest rośliną, której używają szamani, aby wspomóc swoją intuicję i siły
psychiczne potrzebne w sztuce uzdrawiania. Czy ayahuasca jest jedyna rośliną o takich właściwościach?
Otóż nie! Takie "rośliny mocy" używane w ceremoniach leczniczych, magicznych i religijnych znane są w
wielu okolicach świata. Indianie mieszkający w Meksyku i na zachodzie Stanów Zjednoczonych używają halucynogennego kaktusa - pejotlu. Również w Meksyku rosną inni dawcy odmiennych stanów świadomości: powój (Ipomoea) oraz bieluń (datura). Bieluń jako chwast spotykany jest także w Polsce, choć ze względu na
jego toksyczne właściwości naprawdę nie warto go próbować. W Peru - ale w suchej, pustynnej części tego kraju, rośnie roślina stosowana przez szamanów w podobny sposób jak ayahuasca - kaktus zwany San Pedro. W Afryce najsłynniejszymi halucynogenami są drzewa yohimbe i iboga, oba skłaniające także do rytmicznych tańców i silnie pobudzające seksualnie. A bliżej nas? W całej strefie umiarkowanej i chłodnej północnej półkuli rośnie potężny halucynogen - wszystkim znany, poczciwy... muchomor czerwony. Dawniej jego moc znana była szamanom, czarownikom i druidom od Szkocji po Kamczatkę. Podobno soma - magiczny napój starożytnych
Ariów, przodków Hindusów - sporządzana była z tego grzyba.Ale sztuka spożytkowania muchomora dla celów pożytecznych ludziom, już jak się wydaje zanikła - nawet na Syberii...
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rocker
rada plemienia



Dołączył: 04 Kwi 2013
Posty: 287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Sob 14:51, 20 Kwi 2013    Temat postu:

Świetny artykuł! Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Altea
Gość






PostWysłany: Sob 15:04, 20 Kwi 2013    Temat postu:

sztuka spożywania muchomora wcale nie zanikła Smile i ma się dobrze ...albo nawet coraz lepiej Smile

co do doświadczeń mam...parę.. nie jest ich wiele nie mniej są znaczące dla mnie samej myślę,że gdyby nie one nie pisałabym teraz tu na tym forum i na innym też nie Smile śmiać mi się chce jak to piszę bo wiem,że gdybym chciała opisać co rośliny we mnie zmieniły pewnie nie znalazłbym odpowiednich słów by wyrazić głębię i hym..taką subtelną zmianę tej, którą byłam w tą, którą jestem Smile W każdym razie rozumiem co Carlos Castaneda miał na myśli mówiąc,że rośliny służą do otwierania drzwi...drzwi,których większość ludzi nigdy nie otwiera. Przeżywa życie nigdy nie zaglądając za zasłonę Teraz wiem,że gdybym nigdy nie zajrzała moje życie nie było by pełne Smile
Co do ćpania...to termin i slogan ukłuty w cywilizacji zachodu dla mnie ćpun to ktoś kto bierze nagminnie narkotyki by uciec od otaczającej go rzeczywistości ...w pewnym sensie rozumiem jego punkt widzenia Wink
Ktoś kto przyjmie magiczną roślinę od czasu do czasu w celu większego poznania wg.mnie nie zasługuje na miano ćpuna ...i nie powinno stawiać się znaku równości między tymi dwoma postawami...
Powrót do góry
NianiaOgg
szeptucha ADMIN



Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 5860
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 15:13, 20 Kwi 2013    Temat postu:

nigdy nie miałam okazji ale też odwagi, żeby doświadczyć działania takich roślin. Jestem cykor Wink
No chyba że pod opieką Altei, wtedy bym się odważyła.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rocker
rada plemienia



Dołączył: 04 Kwi 2013
Posty: 287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Sob 15:46, 20 Kwi 2013    Temat postu:

Suuuper, że psychodeliki Cię tak zmieniły Smile.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Altea
Gość






PostWysłany: Sob 16:09, 20 Kwi 2013    Temat postu:

Rocker napisał:
Suuuper, że psychodeliki Cię tak zmieniły Smile.


też się cieszę Very Happy
muszę poszukać opisu gdzie pewne istoty "naćpały" mnie we śnie ...postaram się zamieścić ..ciekawe to bo efekt był w realu Very Happy
Powrót do góry
Altea
Gość






PostWysłany: Sob 16:23, 20 Kwi 2013    Temat postu:

wkleję fragment listu do kolegi z opisem tego nie typowego doświadczenia Smile


.....Jakoś w 2011r latem,miałam sen ....w, którym jestem z nimi przebywamy w jakimś pomieszczeniu...stawiają przede mną pewną roślinę ma kwiaty podobne do lilii za to liście inne takie postrzępione na końcach...każą mi zjeść jeden kwiat.... każą mi wybrać sobie kwiat(bo jest ich na roślinie parę) i zjeść jeden....jestem zła ..ponieważ znowu mi coś nakazują bez wyjaśnień...wiem,że i tak postawią na swoim bo mają władzę nad moim umysłem....stoją parę kroków dalej, rozmawiają mentalnie patrząc na jakieś urządzenie....a ja szybko kombinuję jak okazać resztki wolniej woli...sięgam po kwiat i zrywam dwa i wpycham do usty, są słodkawo mdłe szybko przełykam by nie pozbawili mnie przyjemności w jakiś tam sposób pokazania,że coś jeszcze mam do powiedzenia....słyszę ich myśli,że nie dobrze się stało....
odpływam....potem sny są nie jasne....nie wiem do końca co się w nich dzieje... widziałam ...drzewo i jakąś świetlistość....rano zapisuje sen rysuje sobie tą roślinkę nawet by zapamiętać doświadczenie....
Trochę o tym myślę...nie dostrzegam jednakże nic dziwnego miewałam już dziwniejsze sny....jednak już po godzinie coś zaczyna się dziać..czuję się jakbym była pod wpływem jakiegoś narkotyku....wizje same wypływają na plan umysłu...jest ich tyle,że nie bardzo ogarniam co dzieje się w realu...kładę się z intencją zobaczenia... co się dzieje od razu uświadamiam sobie,że to przez kwiat ...a raczej jego nadmiar.....
zamykam oczy zupełnie jak by już na mnie czekał .....zabiera mnie pokazuje mi istnienie we wszechświecie ...jako wieki świetlisty kwiat gdzie energia spływa z najwyższych poziomów do najniższych...cały pulsuje energią i miłością....pokazuje....mi ...jak każda cząstka nawet najmniejsza jest przesycona...energią miłości ...z najwyższych poziomów ......,że każda nawet najmniejsza jest niezbędna do istnienia .....wszechświata...wszystko się przenika i pulsuje....wizja jest piękna pewnie też dlatego,że czuję miłość...płynącą przez wszechświat....chcę zobaczyć siebie w tym wszystkim...znajduję się w jakimś strumieniu światła i energii jest potężny i pulsujący ....ale jego potęga nie polega na władzy czy sile...raczej na miłości ...jest w nim też taka radość....czuję moje ja te powyżej i te poniżej ...wpadam na pomysł...przesłania im miłości z mojego poziomy .....zaczynam się koncentrować by odpowiedzieć miłością na miłość......sprawia to,że stajemy się świadome siebie....przez moment wiemy,że jesteśmy jednością....coś mówi mi przesyłaj ......to jak taka iskierka inicjująca .....więź..świadomość...
trwa to jakiś czas.....kiedy kończę mam poczucie,że stało się coś ważnego.....
Potem przez ...dwa ..trzy dni....jestem między światami...
Widzisz,więc że rośliny źródłem poznania w wielu światach....
......................
Powrót do góry
Rocker
rada plemienia



Dołączył: 04 Kwi 2013
Posty: 287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Sob 17:23, 20 Kwi 2013    Temat postu:

Woow Smile. Ty to masz bujne życie senno-niefizyczne, co chwile Cię jakieś Ufole odwiedzają i do tego serwują magiczne roślinki! I do tego działa to w realu Świetnie!
suuuuuupeeeeeeeeer doświadczenie, też tak chcę!Smile.
Mnie to jedynie szaraki odwiedzą, sprawią psikusa albo takie 2,5metrowe szarakopodobne obserwują i obserwują i coś tam sobie "notują". Razz

Alteo, Ty tak od dziecka miałaś z tymi istotami?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Altea
Gość






PostWysłany: Sob 18:32, 20 Kwi 2013    Temat postu:

no od dziecka ...coś tam ze mną kombinowali:)
ty uważaj o co prosisz bo się spełni Smile
Powrót do góry
Rocker
rada plemienia



Dołączył: 04 Kwi 2013
Posty: 287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Sob 22:50, 20 Kwi 2013    Temat postu:

UU to nieźle, Gwiezdna Duszyczka Very Happy
Oby się spełniło Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Altea
Gość






PostWysłany: Nie 6:40, 21 Kwi 2013    Temat postu:

Rocker napisał:
UU to nieźle, Gwiezdna Duszyczka Very Happy
Oby się spełniło Razz


wiesz myślę,że ty również i,że już ci się spełniło ...znam trochę ludzi w twoim wieku i widzę,że odstajesz od standardów Wink ....a to chyba zawsze główna cecha....połączona z przekonaniem,że z tym światem i ludźmi jest coś nie tak Wink
sądzę,że z czasem będzie ci przybywać ciekawych niefizycznych doświadczeń Very Happy
Powrót do góry
NianiaOgg
szeptucha ADMIN



Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 5860
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 9:37, 21 Kwi 2013    Temat postu:

też mam takie wrażenie, że Rocker jest ufoludkiem na tle swoich rówieśników Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.chataczarownic.fora.pl Strona Główna -> Szamańskie doświadczenia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin