Forum www.chataczarownic.fora.pl Strona Główna www.chataczarownic.fora.pl
życie po życiu, ezoteryka
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

D. Sugier i ufoludki

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.chataczarownic.fora.pl Strona Główna -> OOBE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
NianiaOgg
szeptucha ADMIN



Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 5860
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 16:00, 01 Kwi 2013    Temat postu: D. Sugier i ufoludki

odcinek 15: Dwa w jednym, czyli kosmiczny head and shoulders
[link widoczny dla zalogowanych]

Doświadczenie warte bliższej uwagi i odnotowania, gdyż jest to któreś z kolei doznanie o bardzo podobnym charakterze, co w poza zdarza się nieczęsto. Z reguły wyjścia różnią się od siebie i to niekiedy diametralnie, niczym losowane z puli nieskończonej ilości przygód, a podróżnik wrzucany jest w ruletkę zdarzeń i do końca nie wie co go czeka. A tu niespodzianka. Doświadczenie które już kiedyś miało miejsce i było bardzo podobne:

Postanowiłem spotkać się fejs tu fejs z tzw. kosmitami. Wiem, że sam nim jestem, wiem, że czekają na coś przedziwnego co ma się wydarzyć w miejscu umownie zwanym Zgromadzeniem, które znajduje się na dalekim fokusie za pasmem h-dźwięku, wiem, że ich aspekty są niejako wszczepiane co niektórym ludziom, wiem i czuję po kościach, że coś się święci wysoce konkretnego dla Ziemi, bo by tak nie stali i się nie gapili zawieszeni nad Ziemią płynąc do niej jak do wielkiego widowiska...
Zapragnąłem więc spotkać się z obcą cywilizacją i obadać sprawę.

Będąc gotowy na wszystko i nie oczekując zbyt wiele wyfazowałem się z cielska na płytki obszar ld-ka. Myślę sobie: dostrojenie ciut za kiepskie, ale niech tam. Rozkładam się, rozluźniam i wysyłam sygnał za plecy do MTJ:
- Chcę spotkać się z kosmitami.– Cisza, nic się nie dzieje. Ponawiam sygnał:
- Pragnę kontaktu z obcą cywilizacją. – Znów nic. Żadnej reakcji ze strony MTJ.
Czując, że faza się spłyca zaczynam dreptać w miejscu i poruszać na boki głową, tym samym mocniej zakotwiczam zmysł czucia. Lekkie cofnięcie bez zaniku obrazu, po czym odbicie na głębszą fazę. Okej, teraz lepiej. Coś miałem zrobić? Coś miałem wykonać? A już wiem! Pamięć zadania napływa z opóźnieniem, jakby świadomość była jednym, zaś pamięć ulotną dobudówką, która niekiedy odczepia się i dryfuje gdzieś tam w nieznane.
Powtarzam po raz kolejny rzucając słowa do kogoś stojącego z tyłu za plecami:

- Proszę o kontakt z obcą cywilizacją, ufolutkami. – Powiedziałem „ufolutkami”? Nie brzmi to za najlepiej. Mam nadzieję, że nie zobaczę kosmitów z antenkami. O, o, coś czuję... Ktoś z tyłu coś mi mówi. Ledwo wyłapuję słowa, a raczej myśli:
- Czy jesteś gotowy? – Słowa niczym podszept.
- Tak. – Odpowiadam.
- Możesz być rozczarowany.
- Chcę ich spotkać.
- Zaraz nadejdą... już się zbliżają... będę z tyłu... masz pełną kontrolę nad spotkaniem...

Wpatruję się na linię horyzontu. Czuję wyraźnie, obce, zbliżające się wibracje kogoś lub czegoś. Nie widzę nikogo, ale już czuję, że nadchodzi. Czuję, że faktycznie mam pełną kontrolę nad spotkaniem i wiem, że mogę w każdej chwili je przerwać. Nawet w tym momencie. Jeden mój sygnał strachu lub gest i zamknę wszystko niczym okno. Jednak wiem, że teraz muszę się jeszcze bardziej rozluźnić i przyjąć ich do siebie, dostroić się do ich wibracji, w innym wypadku nic nie zobaczę. Muszę się otworzyć szeroko i możliwie na maksa bez lęku. W cale się nie boję, raczej jestem ciekawy i głodny spotkania. Lęku nie ma, no może troszkę. Kontynuuję rozluźnianie, otwieram się, tym samym przyzwalam na to co ma się stać. Dodatkowo mówię pod nosem: „zapraszam...”

Jest! Widzę! Idzie! Jest ich dwóch. Pierwszy od mojej lewej: smukły, bardzo wysoki, leptosomatyczny-humanoidalny, raczej kobiecy, pociągły i strzelisty aż groteskowy. Stateczny i obserwujący. Zaś drugi, to jego jakby satelita i antagonizm cech. Inaczej tego nie nazwę. Jest pękaty, pulchny, bardzo niski, coś ala beczka, ruchliwy gotowy na każde polecenie by spełnić rozkaz tego strzelistego, raczej męski. Obaj są jednym, to jeden organizm, przejawiający się w dwóch skrajnie odmiennych istotach.
Idą w moim kierunku. Wysyłam z daleka pozdrowienie. Mówię normalnie na głos:
- Witam, bracia z kosmosu! – Nic innego mi nie przychodzi do głowy, tylko te słowa. Odpowiedzią jest zimna cisza. Nic tylko dalej idą jak roboty w moją stronę. Próbuję wyemitować w ich kierunku przyjaźń. Nie mam w tym żadnego problemu, bo faktycznie kosmitów darze sympatią:

- Witajcie przyjaciele z innego poziomu! – i znów tylko chłód. Zero uczuć, jak maszyny. Są co raz bliżej. Przyglądają mi się uważnie, ale bez namiętnie, jakby chcieli powiedzieć: „zobaczyłeś już?” Zachowują się jakby łaskę robili, że zechcieli przyjść na spotkanie. Czuję bijące od nich wibracje łagodnego poczucia wyższości. Patrzą się na mnie jakby zwiedzali ogród zoologiczny, który się już dawno opatrzył i znają w nim wszystko na pamięć. Nie podoba mi się to. Lubię równość. Szybko rzucam w ich stronę:
- A potraficie kochać? Byliście ludźmi? Jesteście zimni jak roboty i wyglądacie jak tyka z pingwinem. - Nic. Zero reakcji. Wiem, że słyszeli przytykę, ale nie wywarło, to na nich wrażenia. Znajdują się jakieś dziesięć metrów przede mną. Widzę ich teraz bardzo dokładnie. Dwóch w jednym. Antagoniści–uzupełniacze, dopełnienie samych siebie. Obcy, nieznani. Ukazani w postaci, którą mogę pojąć i przyswoić ziemskim myśleniem.
Skręcają w lewo. Czuję, że spotkanie dobiega końca.

- Hej, poczekajcie chwilkę!
- Nie. – Odwraca się w moją stronę i beznamiętnie komunikuje leptosomatyczna tyka.
Próbuję iść w ich kierunku, ale nie mogę się ruszyć. To jego sprawka. Ok, nie mam żadnych pytań do tych skał lodu. O co pytać jak, to nie ludzie i ludźmi nigdy nie byli.
- Da się jakoś przedłużyć spotkanie? – Pytam stojącego z tyłu MTJ, który ni stąd ni zowąd wyraźniej zaznaczył swoją obecność. Czuję wyraźnie jego ochronę i gotowość przejęcia inicjatywy. Dawno nie czułem takiej ochrony. Teraz ja mam poczucie wyższości. Źle powiedziane: poczucie spokoju i dystansu, panowania nad sytuacją. Coś jest nie tak skoro MTJ wyraźnie podkręca swoje wibracje opiekuna. Mówi ledwo wyczuwalnym szeptem, który słyszę w środku głowy, brzmi jak łagodna perswazja:

- Dobrze będzie jak ich zostawisz. Spotkanie dobiega końca.
Nawet się nie zastanawiam, tylko natychmiast obkurczam się i zamykam okno spotkania. Mentalnie odczepiam się od akcji wydarzenia. Cofam się i obserwuję:
Istota „dwa w jednym” kieruje się w coś co odczytuję jako ich statek. Nie przypomina to nic do czego by można było porównać lub słowami opisać to coś. Nie widziałem czegoś takiego nigdy. Ma to postać nieukształtowanej, falującej i niesłychanie kolorowej energii. Porównanie do buzującej owalnej tęczy będzie daleko nietrafną metaforą. Wchodzą w to coś i znikają. Po chwili i ja znikam z fazy. Ląduję w ciele.

Faktycznie MTJ miał rację, że spotkanie z tego typu istotami może przynieść rozczarowanie. Kurczę, przecież ja też jestem kosmitą z pierwszego wcielenia, o ile inkarnację w ogóle można numerować i na osi czasu osadzać, gdyż odbywa się, z tego co mi wiadomo, jednocześnie, zupełnie jakby czas nie istniał. Byłem kosmitą, czy też jestem nim, ale nie takim jak tych dzisiaj dwóch, czy też dwoje. Cholera wie co to było, jak dwa roboty, nie żywe istoty. A może po prostu kosmitów jest wiele gatunków? Pewnie tak.
Jestem trochę rozczarowany. Miałem tyle pytań. Aranżowałem często w myślach takie spotkanie. Że niby ja przedstawiciel gatunki ludzkiego, witam po staropolsku chlebem i solą na planecie Ziemia i takie tam banialuki, a tu kompletna klapa. Olewka mojej osoby. Nic tylko bijący chłód i obojętność zimnej istoty „dwa w jednym”od łaski przybyłej na spotkanie. Nicie z odpowiedzi, kto robi kręgi zbożowe i czy Deniken ma rację.
Do następnego razu kosmici, a raczej groteskowe zimne stworki, bo słowo kosmita zarezerwowane jest dla międzywymiarowych, otwartych na dialog podróżników, a nie zimnych gapiów. Więcej ciepła ty tyko z beką! Smile
A swoją drogą fajnie mieć takiego druha jak ty MTJ. Czuję się przy Tobie tak bezpiecznie, tak swojsko, nic tylko umrzeć w Twoich ramionach kimkolwiek jesteś... - Jesteś mną, powiadasz. Leży to poza zasięgiem mojego doświadczenia i pojmowania...

DS
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Grey Owl
Wiedźma ADMIN



Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 3072
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Śląsk

PostWysłany: Pon 16:29, 01 Kwi 2013    Temat postu:

Ten Człowiek ma fantastyczny dar opowiadania. I poczucie humoru na właściwym miejscu. I choć zaklnie czasem, to pełen ciepełka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NianiaOgg
szeptucha ADMIN



Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 5860
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 16:42, 01 Kwi 2013    Temat postu:

Grey Owl napisał:
Ten Człowiek ma fantastyczny dar opowiadania. I poczucie humoru na właściwym miejscu. I choć zaklnie czasem, to pełen ciepełka.

ja też go tak odbieram, ale wiele osób ta jego bezpośredniość i bezpardonowość działa na nerwy Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.chataczarownic.fora.pl Strona Główna -> OOBE Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin